Witajcie kochani :) Dzisiaj post o który prosiliście mnie od dłuższego czasu, a ja nigdy nie mogłam się zebrać i go stworzyć.
Opowiem Wam o pielęgnacji moich włosów.
Moje włosy nie zawsze wyglądały tak jak teraz. Kiedyś były w bardzo złej kondycji przede wszystkim przez rozjaśnianie. Naturalnym kolorem moich włosów jest miodowy blond. Zaczęłam je rozjaśniać będąc w gimnazjum i robiłam tak mniej więcej w drugiej klasie liceum. W 2 klasie gimnazjum naszła mnie ochota na tzw. "skunksa" haha ;D Czyli włosy od mniej więcej uszu w dół były czarne, a góra blond. Takie "coś" nosiłam około 2 lata. Czarne włosy wyglądały z czasem jak siano ... w dodatku kolor szybko się spłukiwał i robił się jakiś miedziany ;/ Próbowałam to rozjaśnić i wyszedł mi rudy ... tragedia. Po kolejnym rozjaśnianiu włosy musiałam podciąć bo wyglądały tragicznie. Wtedy pomyślałam o przedłużeniu ich metodą micro-ring. Pasemka włosów zamówiłam na allegro i o dziwo były całkiem dobre jakościowo (oczywiście włosy naturalne) i gęste. Przedłużyła mi je moja mama bo nie było to trudne a w dodatku w salonie koszt to jakieś tysiąc złotych.
Na początku wszystko było pięknie, ale po 2-3 miesiącach włosy zaczęły wypadać a ringi kruszyć. Postanowiłam że zamówię kolejne 50 pasemek i uzupełnię te które wypadły. Szokiem było to ze wraz z pasemkami wypadły również moje włosy :( Założyłam pasemka od nowa, ale już dużo mniej i tylko od spodu. Bałam się jednak ze wypadnie mi to co zostało i będę łysa, więc po niedługim czasie je ściągnęłam.
Od tego czasu nie chciałam słyszeć o żadnym innym przedłużaniu włosów niż Clip-In, ponieważ one włosów nie niszczą. Okazjonalnie dopinałam sobie takie na imprezy.
Chciałam żeby moje włosy powróciły do stanu sprzed "skunksa" więc postanowiłam przede wszystkim skończyć z rozjaśnianiem. Nie wiem po co to robiłam mając naturalnie jasne włosy... Od tej chwili używałam tylko szamponów delikatnie rozjaśniających, szamponetek, pianek w odcieniu naturalnego blondu żeby trochę włosy przyciemnić. Włosów też nie prostowałam ani nie kręciłam za często (2-3 razy w miesiącu). Regularnie podcinałam też końcówki, przez co włosy prawie cały czas były jednakowej długości, ale za to nie wyglądały jak siano. Dodatkowo farbowałam je 2 razy do roku gdyż w wakacje słońce dość dużo samo mi je rozjaśnia więc nie było sensu. Ważną kwestią jest to że farbując je np pianką w odcieniu naturalnego blondu, włosy wychodziły mi zielone lub szare, chociaż trzymałam ją na głowie około 15 minut. Po jakimś tygodniu kolor się zmywał i włosy były na prawdę śliczne, no ale ten tydzień chodziłam z kokiem zawijając końcówki które miały najmocniejszy zielony kolor heh :)
Od maja zeszłego roku robię pasemka dwoma odcieniami blondu, jasnym i ciemnym. Farby które stosuję są przeróżne, zazwyczaj za każdym razem jest to inna. Włosy farbuje mi mama (odziedziczyła talent po babci fryzjerce). Obecnie wznowiłam też kurację z wcierką Jantar, która moim zdaniem jest rewelacyjna ! Włosy może nie rosną mi tak szybko ale za to w ogóle nie wypadają :) Polecam !!
Zawsze stosuję też odżywkę do włosów :) Najczęściej bez spłukiwania + jedwab. Szampony zmieniam bardzo często bo podobno włosy tu lubią :) Gdy używam zbyt długo jednego to moje szybko się przetłuszczają.
Kiedyś :)
Teraz :)